Home inne Bibliotekarze projektują gry

Bibliotekarze projektują gry

Szkolenia o wykorzystywaniu gier, grywalizacji i samym procesie projektowania w promocji czytelnictwa prowadzę we współpracy z GoodBooks od dwóch lat. Podczas licznych podróży zauważyłem, że każda biblioteka to swoisty mikrokosmos. Skrajnie różnią się od siebie, niczym planety, które odwiedzał Mały Książę. Są biblioteki korporacje, uporządkowane i nieco chłodne. Pełne ognia biblioteki z wizją, gdzie dwie, trzy osoby wykonują robotę, o którą śmiało można by podejrzewać tuzin pracowników. Biblioteki nieśmiałe, wypełnione książkami i ciszą, które mozolnie (acz prawie zawsze z sukcesem) wybudza się z letargu.

Bibliotekarze projektują gry

Do Wałbrzycha wpada się jak na spotkanie dawno niewidzianych znajomych. Jeszcze nigdzie zajęcia nie płynęły tak szybko (z wyjątkiem podróży tam i z powrotem; mam wrażenie że Frodo doniósł pierścień do Góry Przeznaczenia szybciej niż ja pokonywałem trasę Gdynia – Wałbrzych). Jeszcze nigdy nie witał mnie taki huragan pytań i pomysłów. Nie kryję – lubię pracować w taki sposób. Wyznaję zasadę, że generalnie lepiej jest projektować i wymyślać dużo pędząc od jednego pomysłu do drugiego, niż skupiać się i szlifować pierwszą koncepcję, jaka przyjdzie nam do głowy. Taki sam styl pracy preferowała większość kursantów i kursantek.

Bibliotekę „pod Atlantami” odwiedziłem trzykrotnie, łącząc w jeden cykl trzy szkolenia dotyczące projektowania gier miejskich:

  • Od opowieści do gry – adaptacja transmedialna i narracja nielinearna;
  • Od miasta do planszy – jak zmienić rzeczywistość w arenę zmagań;
  • Od ciała do umysłu – jak projektować zadania i wyzwania.

Zazwyczaj, gdy idziemy tym torem, po pierwszym i drugim szkoleniu grupa otrzymuje ode mnie “zadania domowe”. Pierwsze polega ono na wyborze dowolnego tekstu i jego adaptacji do wymagań scenariusza gry miejskiej według metodologii przedstawionej na wykładzie. Drugie – na przeniesieniu tak powstałej struktury do rzeczywistej przestrzeni miasta. Na ostatnich zajęciach wspólnie już wspólnie szlifujemy wyzwania, jakie gra postawi przed jej uczestnikami: zadania, łamigłówki, zagadki, szarady. Et voilà, gra gotowa. A raczej tyle gier, ile trzyosobowych zespołów bierze udział w szkoleniu.

Od pomysłu do scenariusza

No więc, w Wałbrzychu rzeczy miały się inaczej. Na koniec pierwszych zajęć połowa zespołów miała gotowe projekty pierwszych gier. Na drugich zrobiliśmy więc kolejne scenariusze – i podobnie na ostatnich zajęciach. Takie tempo i ochotę do wgryzania się w temat widuję niezmiernie rzadko. Wyjeżdżając po trzecim spotkaniu czułem się jak po semestrze zajęć z moimi studentami. W sumie uczestnicy tego kursu zaprojektowali wspólnie kilkanaście gier miejskich: od adaptacji legend pełnych rycerzy, smoków i księżniczek, po mroczne thrillery, z których słynie współczesna literatura Dolnego Śląska. Zazdroszczę tym, którzy będą mieli możliwość w nie zagrać nie znając wszystkich fabularnych twistów, które zaszyli w nich autorzy i autorki.

Podsumowując; chociaż ani PKP, ani Koleje Dolnośląskie nie ułatwiały podróży, warto było kilkukrotnie przebyć Polskę z północy na południe, żeby spotkać się z tak miłym przyjęciem, jakie przytrafiło mi się w wałbrzyskiej bibliotece. Do zobaczenia, mam nadzieję!

 

Piotr Milewski

Zobacz także