Czas kwarantanny ujawnia wiele talentów. Powoduje, że docieramy do miejsc w Internecie, o których nie mieliśmy pojęcia. Wśród ciekawych i wartych polecenia komentatorów naszej rzeczywistości jest bez wątpienia facebookowy profil Słowa nie nadzielę, na którym można znaleźć nieszablonowe, mocno literackie obserwacje świata nas otaczającego. Jego autorem, jest jak sam o sobie mówi, amator słownych żonglerek z Pabianic, dr Michał Wróblewski, absolwent Uniwersytetu Łódzkiego, którego część z Was zapewne kojarzy z publikacji naukowych dotyczących czytelnictwa.
Dzięki uprzejmości autora poniżej umieszczamy w całości, oryginalnej i niezmienionej wersji.
51 korepetycji z samotności, czyli literacki przewodnik po sztuce izolacji i przetrwania 📖✒️✒️✒️
- Na Łęcką – ogólnie nie dopuszczasz i Stasiu, weź go home. Równe <<paszoł>> zarówno dla romantyków, jak i pozytywistów. Spódnicy uchylasz ewentualnie tylko, gdy Starski. Final fatality zaliczasz w klasztorze.
- Na hrabiego Monte Christo – zamykasz się w celi, gromadzisz kapitał i obmyślasz szczegółowy plan zemsty na wszystkich, którzy z ciebie śmieszkowali.
- Na gloria victis – uchodzisz do lasu, gdzie po kilku tygodniach kompletnie wariujesz i wydaje ci się, że wiatr i drzewa gadają o powstaniu.
- Na Kafkę – jedziesz gdziekolwiek, nawet nie za bardzo wiesz po co, ale ktoś ci kazał – Zamek, Ameryka, Urząd. Whatever. Po czym spędzasz resztę życia w labiryncie nieczynnych okienek, odsyłany z pustego korytarza do następnego korytarza i od jednych zamkniętych drzwi do drugich. Model ten w literaturze zwany jest potocznie ZUSem.
- Na Robinsona Kruzoe – ogólnie to jesteś samotną wyspą, czasem tylko ktoś drapie cię w piętaszek.
- Na Rozalkę – chronisz się w piecu na trzy zdrowaśki.
- Na Bernharda – non stop siedzisz przed obrazem Tintoretta w wiedeńskim Kunsthistorisches Museum i nigdzie się nie ruszasz, bo i niby gdzie, skoro nic cię nie brzydzi tak jak wszystko (a już szczególnie to rodacy: CHWDA – ch*j w dupę Austriakom).
- Na Woolf – dorabiasz się własnego pokoju, więc cała szczęśliwa siedzisz w kocu, tweetujesz, robisz selfie i nieświadomie żresz ciastka, które płyną ku tobie z opakowania jak strumień. By wspomóc branżę kwiaciarską, wysyłasz Panią Dalloway po badyle i patrzysz ze swej bezpiecznej latarni miejskiej czy ta już czasem nie kaszle.
- Na Godota – po prostu czekasz. Przecież kiedyś to musi minąć.
- Na Kubusia Puchatka – masz bardzo mały rozumek, więc nie bardzo badasz, co to znaczy, że kwarantanna, więc łazisz po wszystkich znajomych królika i jako nałogowy hazardzista grasz w misie-patysie za garniec miodu. O dziwo, mimo że twój mały przyjaciel podłożył ci świnię, umierasz na ptasią grypę. Wszyscy w promieniu stu mil robią się jacyś osowiali.
- Na Kubusia Fatalistę – co ma być, to będzie, Barbara, kroczymy w ciemnościach pod tym, co zapisano w górze. A teraz podaj serniczek.
- Na Huntera S. Thompsona – w życiu przyjmowałeś takie rzeczy, że się już nie przejmujesz byle pierdołą. Gardzisz higieną i prowadzisz lifestyle w stylu gonzo. Ale rzeczywiście niekiedy przyznajesz, że nietoperze budzą w tobie lęk i odrazę. Szczególnie w Las Vegas.
- Na Dobrego Wojaka Szwejka – rżniesz głupa przy piwku i wspominasz Cesarza Franza Josefa, niestety prewencyjnie leczą cię lewatywą tak często, że głowa mała. Otto cię męczy Katz.
- Na naszą szkapę – wkoło bieda, gospodarka ledwo zipie, do tego umieralnia – ale ty jakoś ciągniesz.
- Na Dantego – w życia wędrówce, na połowie czasu, straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi, w głębi ciemnej znalazłeś się dupy. Kwarantanna to dla ciebie piekło, na szczęście dzięki takiej jednej małej trafiasz do Raju. Szkoda, że dosłownie.
- Na Orzeszkową – ukrywasz się w gąszczu opisów przyrody, przez które żaden wiarus ani wirus nie przebrną.
- Na Salingera – buszujesz sobie na luzie w zbożu, ale nagle zatrzymuje cię policja, bo wychodzi na to, że po prostu spi*gałeś się okrutnie blantem i latasz na nagusa po Nowym Jorku.
- Na Nel – wijesz sobie gniazdko w baobabie. Jest Saba i jest King – pamiętasz z podstawówki, jak całował się z papieżem. Jest też luz, bo po przebytej febrze już nic się ciebie nie ima. Poza Stasiem, który podaje ci chininę made in China i bajeruje, że to dopały lepsze od mocarza. Z krzaków przyglądać się temu Kali. Kali mieć dużego. Krowy o tym wiedzieć. Ale ktoś zabrać Kalemu krowy. To jest zły uczynek.
- Na kamizelkę – rozpoczynacie z małżonką domowy biznes na samozatrudnieniu – chałupnicze usługi krawieckie, niestety już pierwsza próba kończy się kłótnią o przeszycia, ponagleniem ze skarbówki w sprawie spłaty należności, a w konsekwencji twoją śmiercią. Miał być tłusty bit. A tu jeden pit. Cieniutko!
- Na Lovecrafta – Wirus z Wuhanu? Proszę cię! Mordo, poczekaj na Cthulhu. Ja to odwiecznie, czytając <>, czatuję na przedwiecznych.
- Na Diogenesa – masz wyje*ane, dla ciebie to beczka śmiechu.
- Na Kochanowskiego – planujesz ten czas poświęcić szlachetnemu zdrowiu i córce… eee, coś nie pykło, trochę lipa.
- Na Mario Puzo – składasz wirusowi propozycję nie do odrzucenia. Niestety następnego dnia budzisz się z płytkim oddechem, a obok ciebie leży głowa konia. Gdyby nie to, że brakuje ci powietrza już byś darł japę wniebogłosy. Szczęśliwie po chwili orientujesz się, że to tylko twoja żona.
- Na Pynchona – izolację i skrycie przed światem potraktowałeś na serio – sam nie wiesz czy istniejesz.
- Na Odyseusza – dmuchasz na zimne, przywiązujesz się do masztu i przez dziesięć lat wracasz do domu. Po powrocie nie licz jednak na szacunek i utkane w rozmowach komplementy za bohaterstwo, bo twoja stara się wiernie nocą spruła jak ostatni konfident pod celą.
- Na Platona – masz taką ideę, że schodzisz do podziemia. A dokładnie to do jaskini.
- Na Świętego Tomasza – pragnąc zadbać o swój byt i opierunek, wspinasz się po drabinie. by samego Pana Boga za nogi złapać.
- Na Christie – pod kwarantannę wybierasz posiadłość na dalekiej prowincji, po czym zapraszasz tam dziesięciu znajomych, których szczerze nienawidzisz, wmawiając każdemu z osobna, że klepnąłeś to miejsce na Booking tylko dla nich. Niestety nie możesz się powstrzymać i wiedziony pragnieniem obserwowania jak padają niczym zakaszlane muchy, umierasz w skrytce podwójnej szafy – do tego jako pierwszy.
- Na Lema – tworzysz inteligentny respirator, niestety on – poznając historię twojej przeglądarki – nie podziela twojego entuzjazmu i stwierdza, że nie warto cię ratować. Nawiązuje za to upojny romans z pralką Franią, która ujmuje go prostotą. Mezalians technologiczny wisi w powietrzu.
- Na Don Kichota – uważasz, że jakiekolwiek działanie obronne to walka z wiatrakami, dlatego po prostu zakładasz garnek na głowę i spokojnie sobie wariujesz.
- Na Księdza Twardowskiego – poprawiasz tupecik i przez Skype’a spieszysz się kochać ludzi, bo coś ci szybko odchodzą.
- Na Dürrenmatta – jest całkiem spoko, ale niespodziewana wizyta starszej pani kończy twoje życie przy aplauzie całego osiedla.
- Na Biblię – siódmego dnia odpoczywasz. Ósmego dnia odpoczywasz. Dziewiątego dnia odpoczywasz. K*rwa!
- Na Słowackiego – zamykasz się w Grobie Agamemnona i gdy ktoś puka, udajesz, że jesteś pawiem narodów i papugą.
- Na Szymborską – niby nic dwa razy się nie zdarza, ale wyjeżdżając do Zakopca, znów ci się jakoś zostaje kot w pustym mieszkaniu.
- Na Vonneguta – codziennie delektujesz się śniadaniem mistrzów i drapiesz po dziurze w zadku, w tym czasie za oknem jest niezła rzeźnia. Trudno, psikasz się Chanel No 5 i na wszelki dzwonisz do znajomego lekarza, mówisz <> i zasypiasz w kociej kołysce.
- Na zamczysko w Otranto – bunkrujesz się bezprawnie w pustostanie na zadupiu, niestety – nie dość, że trochę wieje tu grozą, to jeszcze twojego syna (w czasie pokątnej masturbacji) przygniata olbrzymi szyszak i jest smuteczek.
- Na Świetlickiego – jeździsz tramwajem. Z Sodomy do Gomory. A czasem i do Nowej Huty. Wielokrotnie zostałeś opluty, więc jesteś w nastroju nieprzysiadalnym.
- Na Schulza – ojciec twój wyjechał do wód i zostawił cię z matką i starszym bratem na pastwę białych od żaru i oszołamiających dni kwarantanny. Na szczęście sanatorium ojcu też zamknęli i jeszcze mu Adela ptaki hodowlane pod nieobecność wypuściła. Myślałeś, że jej za to stopy normalnie wycałujesz. LOL.
- Na Koheleta – wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem. Jest czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów, no i jest czas pornhuba.
- Na Tołstoja – z rozpaczy, że Wroński zrobił ci aferę z zazdrości i odobserwował na insta, rzucasz się pod pociąg. Na szczęście SKM miała 2,5h opóźnienia przez psa, który jeździł koleją. Fun fact – ten pies to był Karenin pana Kundery.
- Na Ionesco – odwiedza cię masa dawnych kumpli oraz psiapsiół, rozmowom nie mam końca – dopiero przybycie dzielnicowego celem wystawienia mandatu za nielegalne zgromadzenie, uświadamia ci, że jesteś w mieszkaniu sam i otaczają cię puste krzesła.
- Na Jacka Soplicę – zmieniasz tożsamość, zabierasz tabakierę, po czym wyjeżdżasz zbierać grzyby i łowić karasie na robaka.
- Na Mickiewicza – wyliczasz, że do końca epidemii zostało 44 dni, następnie zamykasz się u bazylianów, zakładasz nowego maila i zmieniasz login z Gustaw na Konrad, co daje ci kolejny miesiąc Netflixa za darmoszkę.
- Na Matkę Joannę od Aniołów – wszyscy mówią, że chyba cię opętało i do żadnego kościoła nie pójdziesz!
- Na Bursę – masz w dupie małe miasteczka, bo potwornie tu śmierdzi szczyną, a ty nawet nie możesz porządnie porzygać w klozecie lokalu prima sorta. Wszystko zamknięte, a więc cierpisz za miliony.
- Na Mrożka – babka już na katafalku, a tobie i tak tylko tango w głowie z jakimś Edkiem.
- Na Świrszczyńską – chłop to chłop, może i mu do siłki tęskno, ale ty jesteś babą i kochanego ciałka nigdy nie za wiele.
- Na Herberta – Pan Cogito myje ręce.
- Na Miłosza – masz focha naiwnego i piszesz na różnych forach <<który okaszlałeś człowieka prostego, śmiechem nad krzywdą jego wybuchając, gromadę błaznów koło siebie mając na pomieszanie dobrego i złego (..) nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta >>
- Na Jacka Torrance’a – wyjeżdżasz z rodzinką do domku w górach. Będzie spoko!
A jaki literacki styl walki z samotnością wybierzecie Wy?
Grafika wzięta z pixabay.com.