Home news Język internetu i popkulturowy szał nawiązań

Język internetu i popkulturowy szał nawiązań

Pandemia koronawirusa zmieniła wiele aspektów w naszym codziennym życiu. Jednym z nich było jeszcze głębsze zanurzenie się w wirtualnym świecie. Szczególnie podczas pierwszego etapu lookdownu. Dlatego znajomość języka internetu jest tak ważny zwłaszcza teraz, gdy wszystko dzieje się online. Nawet osoby i instytucje, które wcześniej traktowały internet raczej jako ciekawostkę, niż konkretne wsparcie marketingowe, czy sprzedażowe, musiały zmienić swoje przyzwyczajenia. Ma to oczywiście swoje negatywne konsekwencje (chociażby niepowstrzymany zalew internetowych treści)… ale ma również mnóstwo konsekwencji pozytywnych…

Ty, który tu wchodzisz, żegnaj się z nadzieją

Pomimo możliwości, jakie udostępnia globalna sieć internetowa, może być ona miejscem mrocznym i bezlitosnym. Szczególnie jeśli do tej pory korzystaliśmy tylko z jej powierzchownych części: przeglądaliśmy prasę, oglądaliśmy naszego Facebooka i ewentualnie sprawdzaliśmy pogodę i hasło na Wikipedii. Czasem można nie zdawać sobie sprawy z olbrzymiej otchłani treści, jaka czeka na nas tuż pod powierzchnią. A jeśli chcemy dotrzeć do młodszego odbiorcy, niestety musimy się z tą otchłanią zaprzyjaźnić. W końcu młodzież z internetem się wychowała. Zanim jednak zaczniecie korzystać z czeluści www, warto poznać kilka zasad, którymi się ona rządzi. Dla własnego dobra. Mogli się o tym przekonać bibliotekarze i bibliotekarki z Bielska-Białej, którzy podczas szkolenia z popkultury mogli między innymi poznać kilka pułapek i manowców, na które trzeba uważać. Choć była to tylko część szkolenia, wydaje mi się, że w dzisiejszych okolicznościach, może być to element kluczowy.

Internauci nie gęsi i swój język mają

Jednym z pierwszych elementów, na które natyka się nowy użytkownik internetu, jest sieciowy quasi język, który nie tylko przez lata wielokrotnie ewoluował, zmieniając swój słownik, składnie i semantykę, ale cały czas jest w ruchu, rozwija się i nie pozwala na jednorazowe poznanie jego specyfiki. W tym wypadku zasada „maszeruj albo giń” pasuje idealnie. Jaki jest, więc język internetu młodzieżowego?

Ironiczny, pełen ciętego, niewymuszonego humoru, odrobinę cyniczny, w tonie nonszalanckiej obojętności i nihilistycznej samoświadomości. Jeśli miałbym porównać dużą część młodych ludzi w przestrzeni internetu, to świetnie pasowaliby oni do dekadentów przełomu wieków.

Oczywiście trzeba pamiętać o zwrotach i metaforach, które w naszym tradycyjnym języku nie istnieją, bądź mają zupełnie inne znaczenie. Nikogo już nie dziwią (a w sumie to są już trochę passe) zwroty „lol” „rotfl”, czy „wtf”. Jednak rozumieć zwrot TLDR, czy widzieć, dlaczego tak często pojawia się słowo „though”, to już trochę wyższa szkoła jazdy. Żadne szkolenie nas tego nie nauczy. Jedynym sposobem na poznanie przynajmniej części z nich, jest ich organiczne przyswojenie. Na szczęście sam internet podsuwa nam słowniki sieciowego języka, które będą najlepszym orężem z naszym niezrozumieniem lingwistycznych dylematów.język internetu www

Śmiech to zdrowie! Ale czy na pewno?

Komunikacja w internecie bardzo mocno oparta jest o humor. Śmieją się wszyscy ze wszystkiego i każdy z każdego. Czasem jest to humor złośliwy i nieprzyjemny, czasem ciepły i sympatyczny, jeszcze kiedy indziej gorzki i cyniczny. Ciężko się w tym wszystkim połapać, zwłaszcza gdy dopiero zaczyna się swoją przygodę w głębszym internecie. Jest jednak kilka podstawowych tropów, które być może pomogą nam w naszej wesołej podróży.

Pierwszym z nich niech będzie stwierdzenie, że próba wytłumaczenia i omówienia humoru w internecie mija się z celem. DLATEGO TEN TEKST RÓWNIEŻ MOŻE OKAZAĆ SIĘ BEZUŻYTECZNY. To trochę tak, jak z tłumaczeniem dowcipów, nikt tego nie lubi, nikogo to nie bawi. Tym bardziej że tak samo, jak w przypadku internetowego języka, jego humor powinien być pełen nonszalancji i niewymuszenia. To już nie czasy Maratonu Uśmiechu i Śmiechu Warte, gdzie przygotowane wcześniej dowcipy mają nas bawić do łez. W sieci liczy się szybkość reakcji, spontaniczność, improwizacja i wiedza. Dużo bardziej spodoba się cięta i błyskotliwa riposta na jakiś film, wypowiedź, czy komentarz, niż nawet najlepiej przygotowany żart.

Język internetu – to tylko tyle?

Niestety nie. Porównując naukę pracowania w internecie z nauką języków, to te kilka napisanych przeze mnie słów byłoby, jak nauka przedstawiania się. Niuanse, zmiany, mody, trendy i nieprzewidziane zdarzenia sprawiają, że swobodne poruszanie się po sieci, może sprawiać olbrzymi problem. I tak samo, jak przy nauce języków, największą skuteczność zyskamy, po prostu z niego korzystając, do czego serdecznie zachęcam. Fanpage z memami, grupy zainteresowań (ale tych online), strony firm sprzedających młodzieży produkty i usługi… możliwości jest mnóstwo, trzeba tylko dorzucić uprzedzenia, otworzyć głowę i zobaczyć, co w internecie piszczy. Powodzenia… na pewno się przyda. ;)

Zobacz także