Home inne Słowiańskość w kulturze – folklor i inspiracje ludowe w literaturze, muzyce i filmie [artykuł ekspercki]

Słowiańskość w kulturze – folklor i inspiracje ludowe w literaturze, muzyce i filmie [artykuł ekspercki]

W tym roku jakoś tak się składa, że na szkolenia do roztoczańskiego Cieszanowa docieram prosto z folkowych festiwali. Powiedziałabym, że to idealny zbieg okoliczności, bo jednym z naszych tematów była właśnie moda na słowiańskość.

Roztocze

Spotkanie z uczestniczkami szkoleń organizowanych w ramach programu BLISKO było dla mnie ciekawym dopełnieniem kilku dni spędzanych pod namiotem, w czasie których faktycznie zanurzyłam się w słowiańskości i kulturze ludowej. Tuż obok Cieszanowa czternasty już raz odbywał się festiwal Folkowisko, którego program miałam zaszczyt współtworzyć, opowiadając o współczesnych przekształceniach folkloru. Echa tej mojej prelekcji, wielu ciekawych wykładów i wspaniałej muzyki rozbrzmiały również w trakcie szkolenia. Mogłam opowiadać nie tylko o teorii, ale i o swoich własnych doświadczeniach.

A tych doświadczeń zbieram ostatnio sporo. Tylko w tym roku uczestniczyłam w warsztatach gry na polskim bębnie obręczowym (i teraz sama mam taki bęben), linorytu i wycinanki ludowej. Odwiedziłam (jak na razie) trzy festiwale: konwent SLAVNI, który można nazwać świętem słowiańskiej literatury, a potem Grajdół i Folkowisko. Wszystkie zachwycają wspólnotową atmosferą budowaną wokół kultury przekazywanej nam przez odchodzące pokolenia. Przeprowadziłam też niezliczone rozmowy o tym, czym jest dla nas – ludzi XXI wieku – folklor, dziedzictwo i słowiańskość. A przede wszystkim – jak o nie dbać i jak szukać swojej tożsamości. Nie wspomnę już nawet o obejrzanych filmach (nowego „Znachora” widziałam cztery razy) czy przeczytanych książkach.

Książki

No właśnie, książki. Książek z motywami słowiańskimi jest dzisiaj tak dużo, że nie sposób wszystkich przeczytać. O tym opowiadałam w czasie ostatniego webinaru, polecając literaturę, która trafi do bardzo różnych czytelników. Mówiłam więc nie tylko o klasycznej fantastyce (cykl o Wilczej Dolinie Marty Krajewskiej) czy o alternatywnych historiach wczesnego średniowiecza („Kiedy Bóg zasypia” Rafała Dębskiego), ale także o paranormal romance (cykl Kwiat Paproci Katarzyny Bereniki Miszczuk), literaturze obyczajowej („Tęsknica” Anny Sokalskiej”), kryminałach („W gaju” Moniki Litwinow”) czy nawet o erotykach („Pragnę więcej” Marty Krajewskiej). I oczywiście o tym, co czytać, żeby nie naciąć się na Wielką Lechię czy inne pseudonaukowe bzdury.

Ale książki to ledwie wierzchołek góry lodowej, którą jest słowiańskość. W czasie szkolenia w Cieszanowie opowiadałam więc o muzyce i o filmach, ale także o ubraniach, sosach i feminizmie, bo ten co jakiś czas wypływa, gdy rozmawiamy na przykład o postaci Baby Jagi albo o Sigridzie Storradzie, czyli księżniczce Świętosławie, bohaterce powieści „Harda” Elżbiety Cherezińskiej. Podawanym przeze mnie przykładom towarzyszą często żywiołowe dyskusje. Bo słowiańskość to temat wszystkim nam bardzo bliski, dotykający skóry zupełnie jak idealnie dopasowana sukienka.

Tradycja

W Jaświłach, gdzie również prowadziłam słowiańskie szkolenie, dużo czasu zajęły nam rozważania, jak to jest z tą tradycją – czy wolno nam ją zmieniać? A jeśli wolno, to w jaki sposób? I właściwie – dlaczego? Odpowiedzią dla mnie są te właśnie festiwale, które traktują kulturę ludową jako tworzywo, ale robią to z ogromnym szacunkiem.

Na scenach Folkowiska i Grajdołu stanęły bowiem nie tylko zespoły swobodnie podchodzące do dawnych melodii, ale i zespoły grające muzykę, którą przekazali im wiejscy muzykanci. Na Grajdole – chyba najwyżej położonym w Polsce festiwalu – tak zagrała na przykład Kapela Maliszów, w której utwory przechodzą z pokolenia na pokolenie (zespół tworzy rodzeństwo Maliszów i ich ojciec, a grane przez nich utwory grali wcześniej ich dziadkowie). Albo grupa WoWaKin, podająca nazwisko muzykanta, od którego pochodzi dany oberek. A jednocześnie w tym samym miejscu rozbrzmiał podlaski bounce, czyli taneczna elektronika z podlaskimi melodiami. Absolutnie, do bólu współczesna. I wszyscy się tam zmieściliśmy, i wszyscy tańczyliśmy zarówno do tradycyjnych polek, jak i nowoczesnych rytmów.

Szkolenie w Cieszanowie prowadziłam, mając przed oczami obrazy z Folkowiska. Na przykład to, jak spontanicznie zbierały się kapele i rozpoczynały potańcówki. Ktoś zaczynał grać na skrzypcach, po chwili dołączały się bębny, klarnety i akordeony. A kto akurat nie miał na czymś grać, to tańczył albo śpiewał. Kolorowe, głośne korowody wiły się wśród namiotów, a równolegle, w innym miejscu, toczyły się rozmowy o buntach chłopskich (Michał Rauszer) czy doświadczeniach kobiet wsi (Joanna Kuciel-Frydryszak). Folklor to prawdziwy żywioł, a tradycja żyje tak długo, jak chcemy ją kultywować. Czasem musi się więc zmieniać. A czasem wydaje się już zapomniana, martwa – i wtedy potrafi niespodziewanie wrócić. Zupełnie jak oberki, które udało się uratować, nagrywając je na taśmy, a które dzisiaj inspirują kolejne pokolenia.

fot. Kasandra Lipińska

Podlasie

Wspomniane wyżej Jaświły to przeurocza, podlaska miejscowość. Tam, co prawda, nie uczestniczyłam w żadnym festiwalu, ale echa Grajdołu nieustannie rozbrzmiewały w mojej głowie. Jednocześnie całą sobą chłonęłam przepiękne krajobrazy z drewnianymi chatami i bocianami na polach. Skorzystałam także z okazji, by odwiedzić Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej i jeszcze głębiej zanurzyć się w folklor. Podlaską kulturę poznawałam w tym czasie tylko literacko: w drodze czytałam niezwykle interesujący reportaż Anety Prymaki-Oniszk „Kamienie musiały polecieć”, który dotykał trudniej historii podlaskiej wielokulturowości.

Trwanie

Słowiańskość to temat niezwykle szeroki. Sama zajmuję się nim ponad dekadę i nieustannie jestem czymś zaskakiwana, wciąż odkrywam coś nowego: nowe książki, nowe miejsca, nowe historie. I przekazuję je dalej, bo właśnie na tym polega nasza kultura. Na tym, że poszczególne jej elementy przekazujemy dalej. To jest coś, co nie zmieniło się od setek lat – zmieniają się tylko nośniki. O słowiańskości i naszym dziedzictwie mogę opowiadać za pośrednictwem mediów społecznościowych, mogę tworzyć podkasty, mogę pokazywać filmy. Ale i tak najbardziej lubię opowiadać podczas spotkań na żywo. Bo właśnie takie spotkania niosą ze sobą najwięcej treści. Dzięki takim spotkaniom nasza kultura może trwać.

Zaproś mnie więc do siebie: przyjadę do Twojej instytucji i opowiem Ci o słowiańskości. O tym, jak jest piękna i fascynująca, a także – co najważniejsze – żywa. Posłuchamy razem muzyki, poszukamy elementów naszej kultury w hollywoodzkich produkcjach, zanurzymy się w folklor i odkryjemy w nim echa prastarych zwyczajów. Bogactwo naszego dziedzictwa pokażę też odbiorcom Twojej instytucji: stworzymy coś wspólnie w ramach warsztatów rękodzielniczych albo będę snuć opowieść, która pozwoli nam poczuć tę słowiańskość jeszcze bliżej, jeszcze mocniej.

Odwiedź mój blog!

Słowiańskości

Bądźmy w kontakcie!

    Skontaktuj się z nami! Zadzwoń: Kasia: 730 215 888, Róża: 730 935 222, Asia: 530 752 569, napisz na szkolenia@goodbooks.pl lub wypełnij formularz, a my skontaktujemy się z Tobą!

    Zobacz także