Home gry miejskie Gry w muzeum, czyli szkolimy Centrum Historii Zajezdnia

Gry w muzeum, czyli szkolimy Centrum Historii Zajezdnia

Praca szkoleniowca to:
● po pierwsze podróże;
● po drugie poznawanie nowych ludzi i miejsc.

Ta pierwsza cecha charakterystyczna mojej pracy pozwala mi na spędzenie sporo czasu samemu ze sobą. Zazwyczaj poświęcam go na pracę kreatywną i nadrabianie zaległości w lekturze. Ta druga daje mi szansę na odwiedzenie miejsc, do których być może bym nie trafił samemu. Wrocław to tętniące życiem miasto, w którym mieszka kilkoro bliskich mi przyjaciół. Gdybym przyjechał do Wrocławia odpocząć, pewnie spędziłbym czas wyłącznie z nimi… I nie wybrał do Centrum Historii Zajezdnia.
I popełniłbym błąd :)

Doświadczanie muzeum

Centrum Historii Zajezdnia to jedna z nowoczesnych placówek, które całkowicie odstają od stereotypu muzeum. Większość placówek kultury kusi dumną nazwą i popularnym tematem, zaś w środku oferuje banał i nudę. Wrocławska Zajezdnia – podobnie jak np. gdyńskie Muzeum Emigracji, Polin czy kilka innych placówek oferuje doświadczenie dokładnie odwrotne. Bądźmy szczerzy – deklarując, że ekspozycja poświęcona jest wyłącznie np. powojennym losom konkretnego miasta, nie brzmimy w uszach potencjalnych gości tak fascynująco jak hasła archeologia / technika / lotnictwo.

Tymczasem Zajezdnia udowadnia, że dobrze zaprojektowana ekspozycja to tak naprawdę fascynująca opowieść. Odwiedzających wciąga w historię powojennych dziejów Wrocławia niczym sensacyjna powieść czy efektowna gra video. Nie znajdziemy tu szklanych gablot i białych ścian z obrazami w złoconych ramach. Zamiast tego otoczy nas scenografia w klimacie PRLowskiej ulicy, miniemy ciężarówkę wypełnioną darami z zagranicy, usiądziemy w ciasnym autobusie. Otoczą nas afisze przedstawień, które dekady temu znikły ze scen tutejszych teatrów. Odbędziemy podróż w czasie i – uwierzcie na słowo – potrwa ona dłużej, niż sobie zaplanujecie.

Kreatywny zespół

Jednak najlepiej zaplanowana wystawa nie wystarczy, jeśli nie zadba o nią dobry zespół. W Zajezdni udało się taki zebrać. Skłamałbym mówiąc, że zajęcia prowadziło się dla nich łatwo! To nie jest grupa, która po prostu przyjmuje wszystko za dobrą monetę. Każdy z trzech wykładów (o narracjach nielinearnych, projektowaniu gier miejskich i o podstawach komponowania zadań w grach) musiałem przerywać dygresjami. Zdecydowanie, podstawowe definicje nie zaspokajały ich ciekawości! To nie było jedyne zaskoczenia. Już podczas pierwszej części praktycznej zajęć zaskoczyło mnie to, jak różnorodne pomysły na gry oparte o treść ekspozycji przygotowali. W ciągu kolejnych zajęć wszystkie projekty zaczęły nabierać bardzo konkretnych kształtów. Zmieniały się też po drodze bardziej, niż się spodziewałem. To znów zasługa zbiorowej “natury” zespołu – ta ekipa jest na tyle pewna swoich umiejętności, że nie boi się wyrzucić nieudanego rozwiązania do kosza i zacząć od początku. Tej umiejętności mogłyby im pozazdrościć niektóre zespoły w profesjonalnym gamedevie…

Kosmos i epidemia

Ostatecznie powstało 5 bardzo dobrych scenariuszy. Jeden opowiada o polskiej przygodzie z lotami w kosmos, kolejny to horror nawiązujący do prawdziwej epidemii ospy w latach 60-tych. Oczywiście jest i kryminał – gra mocna oparta o realia walki opozycji ze Służbą Bezpieczeństwa. Dzielenie się wiedzą jest fajne. Ale jeszcze fajniejsza jest świadomość, że pada ona na podatny grunt. Z mojej perspektywy wizyta w Zajezdni to bardzo efektywnie wykorzystany czas w gronie energicznych, odważnych i bardzo sympatycznych ludzi. Mam nadzieję, że przy okazji mojej następnej wizyty we Wrocławiu będę miał okazję pograć w ich gry stworzone w Action Tracku.
Can’t wait!

 

 

Zobacz także